jak pisać dialogi (z Sienkiewiczem w tle)

Nie tylko mnie chwytają od czasu do czasu wątpliwości, jak się pisze dialog w opowiadaniu.

Aby nie powielać treści, podam tu po prostu linki do najciekawszych stron na ten temat.

Mam nadzieję, że pomogą przebrnąć przez te dylematy, bo okazuje się, że chwytanie za „Quo vadis” w nadziei, że jeśli nie starożytni Rzymianie to może chociaż Sienkiewicz wiedział jak to się robi, bywa zgubne. Sienkiewicz Sienkiewiczem, a Bolesław Prus zrobił po swojemu. I co teraz? Komu wierzyć?

Z drugiej strony, jeżeli wydawca, chcąc wydać ponownie „Quo vadis”, natknie się u takiego Sienkiewicza na byka, któremu nawet Marek Winicjusz nie dałby rady, to czy korektor może zawołać po swojemu quo vadis, Henryku? i poprawić błąd pokutujący poprzez kolejne wydania, czy jednak tekst taki jak ten, uświęcony jest tradycją i żadna korektorska zmiana nie może mieć miejsca?

Cóż miałby zrobić taki korektor? Zejść w katakumby archikatedry św. Jana w Warszawie, zapukać pokornie w kamienny sarkofag, i drżącym głosem przeczytać ów fatalny fragment z uniżonym zapytaniem:

– Wieszczu, wybacz, że ci przerywam wieczny sen, ale wydaje mi się, że tu brak przecinka. Przejrzałem wszystkie wydania i wszędzie tego przecinka brak, a rękopisu nie chciano mi okazać. Poprawić mam czy nie? Pomóż, daj mi jakiś znak, ludzkość na mnie patrzy, wydawca na mnie dybie, termin oddania tekstu się zbliża, a ja nie wiem… Nic nie wiem… Przecież na ten przecinek czy jego brak, patrzeć będą przyszli pisarze, co w Twe ślady iść by chcieli. Czy ja, nieszczęsny korektor, mam ich zostawić na tym rozdrożu, mam ich porzucić w wiecznej udręce niepewności o przecinek Wieszcza?

Tu szloch wyrwie się z piersi korektora, a łzy zroszą pomnikowe dzieło, które jednak z papieru uczynione, zwilgotnieje zaraz i zmarszczy się jak czoło Wieszcza w czasach, gdy owo dzieło pisał, a ręka mu drgnęła nad kolejnym zdaniem z trudem powstrzymując kroplę inkaustu. Wieszcz cofnął był jednak rękę i myśli swe, powrócił do zdania poprzedniego, a lewą ręką podrapawszy się po łydce, westchnął ciężko:

– Do kaduka, nie mam pojęcia, czy aby tu przecinka nie postawić. Powinien chyba być, jednak z drugiej strony jakoś mi nie dźwięczy. Co tam, niech się korektor martwi!

Po czym, zamoczywszy ponownie pióro w kałamarzu, ruszył z akcją powieści i zdaniem następnym, wesół, że tę zgryzotę zrzucił z siebie na barki wszystkich pokoleń korektorów aż po krańce czasu.

6 komentarzy do “jak pisać dialogi (z Sienkiewiczem w tle)

  1. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że byk mógł nie być bykiem w czasie pisania. A zmiany rozmaitych drobiazgów w pisowni czy interpunkcji się robi, choćby właśnie po to, żeby dostosować tekst do nowych zasad, i nikt nad tym łez nie wylewa.

    • Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że tekst jest nieco niepoważny i nie aspiruje do uzupełniania biografii Sienkiewicza 😀
      Poza tym ostrożnie, jest granica, gdzie okazuje się, ze unowocześniony tekst traci. Zawsze poprawiłbyś archaiczną pisownię czy składnię?

      • Do historyjki fabularnej się w ogóle nie odnosiłem, te łzy mogły zmylić, ale to tylko figura retoryczna.
        O składni nic nie pisałem, a co do pisowni — nie wiem, czy bym zmieniał, to zależy też od przeznaczenia tej nowej redakcji. Piszę raczej o tym, co się robi, nie o tym, co ja bym zrobił, a zresztą trudno mówić, jak by te zmiany wyglądały i co byśmy stracili, bo znamy te teksty zazwyczaj z uwspółcześnionych już wersji.
        Ale wróćmy może do sedna, na początku była mowa o bykach, błędach pokutujących przez kolejne wydania. Cóż to konkretnie miałyby być za błędy?

Dodaj komentarz